Wakacje to czas wyjazdów i wypraw w nieznane. Coraz więcej ludzi wyjeża, korzystając również z transportu lotniczego. Oczywiście wyjazdy zorganizowane mają swoje zalety, jednak tutaj chciałbym skoncentrować się na wyjazdach niezorganizowanych – przygotowywanych najczęściej na własną rękę, a dodatkowo w tak zwanej wersji niskobudżetowej. Dodatkowo trzeba zaznaczyć, że zazwyczaj podróż opłaca się wtedy gdy lecimy z bagażem podręcznym, lecz tutaj pojawiają się kolejne ograniczenia. Zazwyczaj dopuszczalny bagaż podręczny powinien być niewielkich rozmiarów, ale również nie powinien przekraczać wyznaczonych przez linie lotniczą wymiarów. Jest to szczególnie ważne, gdy chcemy wybrać się w podróż z namiotem.
Bijący coraz większą popularność na całym świecie Lightweight Backpacking, oczywiście nie mógł przejść niezauważony również w branży kompozytowej. Zasada jest prosta, czym mniej niesiemy na plecach, tym mniej się męczymy i możemy dojść dalej. Dlatego postanowiłem sprawdzić czy jest możliwy wyjazd z namiotem do jakiegoś odległego miejsca tylko z bagażem podręcznym.
Wybór padł na Szwecję i kilkudniowy Hiking o nazwie High Coast Hiking organizowany w obszarze rezerwatu przyrody znajdującego się 600 kilometrów na północ od Sztokholmu. Piękne miejsce, spokój, natura i wspaniałe widoki – te zalety sprawiły, że postanowiłem spróbować – jednak jak wspomniano wcześniej – trzeba się dostać do Szwecji, a najlepiej samolotem. Z południowej Polski do Sztokholmu można dostać się Wizzerem oraz Ryanairem.
Największym wyzwaniem są ograniczenia stawiane przez firmę Wizzair. I do nich chciałbym się w dalszej części artykułu odnieść.
Bagaż podręczny w tej lini to jedyne 10 kg, o wymiarach 42 x 32 x 25 cm, a trzeba było zabrać, namiot, śpiwór, karimatę, kuchenkę wraz z zestawem menażek, latarkę czołówkę, kosmetyczkę, oraz oczywiście ubrania turystyczne i buty przeznaczone do wycieczek pieszych w górach – dużo!
Zacznijmy po kolei od największych elementów wyposażenia.
Namiot – powinien być nie tylko mały i lekki, ale nie powinen posiadać ostrych metalowych elementów zabronionych w bagażu podręcznym. Udało się zakupić 1-2 osobowy namiot o nazwie Lite o wadze 1,1 kg i o wymiarach 250 x 110 x 50 mm – super, jednak bez tropiku, co może okazać się dużym problemem gdy zacznie padać. Po prostu jakoś trzeba będzie przetrzymać niekorzystną aurę – jeśli taka się pojawi, takie życie turysty. Pojawił się jednak większy problem – stalowe śledzie – i niebezpieczeństwo, że lotniskowe Security Control nie będzie faktem chęci wniesienia cienkich, stalowych i ewentualnie ostrych przedmiotów na pokład samolotu bardzo zachwycona. Trzeba zmienić – myślałem o śledziach kompozytowych, jednak takich nie udało mi się znaleźć – więc z tworzywa sztucznego – większe, ale na pewno przejdą kontrole bezpieczeństwa. Namiot również ma stelaż kompozytowy – niestety nie z włókien węglowych – co oczywiście bardzo mnie ucieszyło.
Kolejny element wyposażenie – śpiwór – nie ma się co rozpisywać – najlżejszy i najmniejszy jaki tylko można zdobyć za rozsądną cenę. Całkiem rozsądny stosunek ceny do wagi zaoferował Decatlon więc – śpiwór został tam nabyty. Tutaj oczywiście pojawia się uwaga – w większości dziedzin życia w szczególności tych związanych z ruchem, czym coś lżejsze tym kosztuje więcej.
Karimata – oczywiście bardzo interesujące są karimaty samopompujące, ale czy warto nosić parę kilogramów więcej na plecach, by tylko uniknąć pięciu minut pompowania – ja postanowiłem, nosić mniej.
Znalazłem różnego rodzaju karimaty w internecie, ale zakupiłem rozwiązanie, które wydawało się najbardziej interesujące – z karimaty usunięto wszystkie obszary, w których ciało nie wykorzystuje podczas snu, pozostawiając tylko te najbardziej potrzebne. Co z tego wyszło, można zobaczyć na zdjęciu, a waga to tylko 400 gram.
Kuchenka – wybór padł na tak zwaną „puszkę kopciuszkę” – ze względu na możliwość przewożenia tej kuchenki w bagażu podręcznym. W sumie to system połączonych ze sobą stalowych puszek, więc z punktu widzenia kontroli bezpieczeństwa – brak ryzyka. Pozostałe elementy kuchni były dobrane tak by „puszkę kopciuszkę” dało się umieścić w środku. Na latarkę, kosmetyczkę, buty i ubrania na zmianę wraz z kurtką przeciwdeszczową zostało niewiele
.
Przeszliśmy kontrolę bezpieczeństwa, dolecieliśmy do Sztokholmu i dotarliśmy do miejsca startu High Cost Hiking.
Na miejsc pojawił się dodatkowy problem, ponieważ trzeba było zabrać liofilizowane jedzenie oraz wodę – ale udało się zmieścić wszystko.
Po wspaniałych kilku dniach wyprawy dotarliśmy do celu, podziwiając piękne widoki, poznając wspaniałych ludzi. Dodatkowo telewizja Szwecka zrobiła z nami mini wywiad – prezentowany w wiadomościach.
Polecam bardzo serdecznie.